DZIEN 45-48 04-07.03.2007
W niedziele 4 marca wypadlo akurat hinduskie swieto Holi, to podobne do naszego lanego poniedzialku swieto wiosny. Tylko ze Hindusi dodaja do wody rozne barwniki, i leja sie kolorowa woda, poza tym nacieraja twarze roznokolorowymi proszkami. Szkoda ze nasz pociag spoznil sie kilka godzin i na najwieksze lanie sie nie zalapalismy. Po dorodze do hotelu mijalismy kolorowe tlumy, i ulice ociekajace farbami. Nawet Ganges tego dnia zmienil kolor. Caly dzien panowala typowo swiateczna atmosfera, z glosna muzyka i malym co nie co:).
Dopiero na nastepny dzien zycie nad Gangesem wrocilo do normy. Varanasi to piekne miasto zbudowane nad bregiem rzeki i to w okol niej koncentruje sie centrum jak i cale zycie miasta. Jest to swiete miasto gdzie wielu zegna swoich bliskich. Architektura miasta kojarzy nam sie toche z Edynburgiem, budynki od strony rzeki pietrza sie jeden na drugim, strome schody prowadza na stare miasto, platanine waskch uliczek, przejsc i zaukow (nawet riksza sie nie da przejechac).
Przeszlismy sie wzdluz rzeki ogladajac nie tylko piekne budynki ale i zycie toczace sie przy Gangesie. Mlodzi chlopcy plywajacy w rzece, kobiety robiace pranie, cale rodziny kapiace sie, wody Gangesu maja moc oczyszczania z grzechow. Swieta rzeka przyciaga tez swietych mezow - sadhu. Ci swieci stanowia wdzieczny obraz dla turystow, kolorowi, czasem nadzy, z dredami, mieszkaja tuz nad rzeka w namiotach, medytuja, modla sie, przepowiadaja przyszlosc. Spotkac tez mozna wielu zafascynowanych wschodem ludzi zachodu (co ciekawe przewazaja tu japonczycy/koreanczycy nawet do Kaski niektorzy hindusi mowia konichiwa:)). Oczywiscie tez duzo jest indyjskich pielgrzymow i ludzi przybylych na pogrzeby. W VAranasi znajduja sie dwa miejsca nad gangesem gdie pali sie ciala, z ktorych popioly wsypuje sie do rzeki. Amotsfera tego miasta zarowno za srawa rzeki i architektury, jak i ludzi jest bardzo wyjatkowa i jakby magiczna. Codziennie wieczorem od ponad tysiaca lat odbywa sie tu ceremonia poswiecona GAngesowi, jest to piekny spektakl ognia i wody przy akompaniamencie tradycyjnej muzyki.
Jest tu rowniez wiele pryjemnych sklepow, restauracyjek, szkol jogi i tradycyjnej muzyki umilajacych czas turystom. Tak ze dla kazdego cos milego sie tu znajdzie. Jedyna nieprzyjemna przygoda spotakala Kaske ktora padla ofiara kradziezy!! Kupine za 70 rupii suweniry zostaly skradzione przez (Glupia) Malpe!!, to z powodu reklamowki: maply kradna wszystko co w nich jest myslac ze to zarcie.
Wybralismy sie tez na kilkugodzinny wypad do pobliskiego Saranath, miejsca gdzie Budda wyglosil swoje pierwsze kazanie, ze zbudowanych tam klasztorow i stup pozostaly tylko ruiny, ale wokol znajduje sie duzo nowych swiatyn i osrodkow buddyjskich. Rosnie tam rowniez Drzewo Bodhi, ze z szczepki drzewa pod ktorym Budda doznal oswiecenia.
Z Varanasi jedziemy do Bodhgaya swietego miejsca buddystow, to wlasnie tam sprobujemy swoich sil w medytacji, i poszukiwaniu spokoju umyslu. Byc moze uda nam sie wytrwac 10 dni w mnisim zyciu:), jesli tak to do zobacznia moze juz w Nepalu!!