DZIEN 3 21.01.2007
Lot minal szybko, bo zmeczeni wiekszosc przesypiamy. Przed ladowaniem z samolotu widzimy rozlewiska jakiejs rzeki w Birmie. Lotnisko w Bangkoku wita nas upalem. Mielismy juz tajskie wizy wiec musimy wypelnic tylko krotki formularzyk, pan celnik poprzybijal rozne pieczatki i bylismy w Tajlandii. Po wysiadce z autobusu zaczela sie prawdziwa Azja, kazdy zyczliwie chcial nam pomoc, podwiezc, znalezc pokoj itp. Trudno sie bylo od tej pomocy uwolnic, na szczescie mielismy zabukowany pokoj w hotelu i wiedzielismy gdzie chcemy isc i co mamy robic. Z naszymi plecakami przecisnelismy sie pomiedzy stolami pelnymi ubran, butow, owocow i tlumem ludzi, to Khao San Road, tam przy jednej z malutkich waskich bocznych uliczek byl nasz hotel. Powitala nas muzyka reggae z baru obok i mila pani z recepcji, ktora zjawila sie juz po ok 5 minutach. Zmeczeni prawie natychmiast zasypiamy. Wieczorem idziemy zwiedzic okolice i cos zjesc. Wszedzie pelno ludzi towarow, bialych turystow. W odleglosci 5 metrow znajdziesz studio tatuazu, kolczykowanie i robienie dredow :). Po dluzszym lazeniu decydujemy sie na obiad w jednej z wielu restauracyjek, na poczatek wybieramy Green Curry, Fried Veg i oczywiscie ryz. Jest smacznie, do tego Ice Tea a na koniec owocowy Shake.