DZIEN 6 - 13 24.01.2007-30.01.2007
Ko Pha Ngan to wyspa w Zatoce Tajskiej ktora wybralismy na miejsce naszego tygodniowego leniuchowania. Jest tu cudownie. Nie bylo latwo tu dojechac, najpierw pociag, potem autobus, potem prom, a w koncu Jeep po wyboisteej lesnej drodze. I oto jestesmy w naszym "osrodku wypoczynkowym" jak nazwalismy nasze chatki przy polnocno wschodniej plazy. Zgodnie ze szczegolowym planem nie robimy zbyt wiele. Opalamy sie, kapiemy sie w we cieplym morzu, objadamy sie owocami i pijemy egzotyczne koktajle. W miedzyczasie korzystamy z mozliwosci i idziemy na tajki masaz. Zaden miesien nie zostal pominiety. Panie nas najpierw ponaciskaly, pomasowaly a potem powyginaly we wszystkie strony. Troche taka jakby joga tylko sie nie trzeba ruszac - masazysta robi to za ciebie.
Dobrym sposobem na zwiedzanie tej w sumie niewielkiej wyspy jest skuter. Objezdzamy nim wyspe. Po drodze zatrzymujemy sie na innych plazach, ogladamy wodospady w dzungli itp. Wybralismy sie tez na krotki spacer po dzungli, po okolo godzinie swierdzilismy ze sie zgubilismy, idziemy jeszcze godzine az docieramy do jakis osad ludzkich:), zagadany miejscowy pan nie nie moze sie nadziwic ze przeszlismy taki kawal. Okazuje sie ze jestesmy po drugiej stronie wyspy. Pan opowiada o jakis studentach ktorzy tez kiedys tedy szli. Jest bardzo mily i podwozi Artura do naszego skuterka ktory jest z 10 km stad. Kaska w tym czasie czeka w przydroznym sklepie i popija Ice Tea.
W planie byla rowniez wycieczka do Narodowego Parku Morskiego, niestety zostala odwolana z powodu zlych warunkow na morzu, w zamian robimy zakupy:). Czas minal szybko i bardzo milo, ale pora ruszac w droge.