DZIEN 79 8.04.2007
Z Nepalu wracamy do Indii, droga droga powietrzna. Mimo choroby jakos udalo nam sie wsiasc do samolotu. Dobrze ze Artur byl na tyle przytomny by sprytnie wejsc na lotnisko (jak w Rejsie "sluzbowo":)) bez stania w gigantycznej kolejce do wejscia (maja tam tylko jedna maszyne do przeswietlania bagazu wiec ludzie wpuszczani sa partiami). Z samolotu moglismy znow podziwiac Himalaje. W Dehli nie zabawilismy dlugo, kupilismy bilety na kolejny turystyczny autobus, tym razem , uwaga! sypialny! Po dlugiej wyboistej, kretej drodze znow bylismy w Himalajach, a konkretnie w Dharamsali, siedzibie Dalai Lamy i rzadu tybetanskiego na uchodzctwie.